Czy ktoś w całości czytał mój wpis o kaligrafii? Martwi mnie to, że już nie czytamy treści w Internecie, a zamiast tego przeglądamy je. Znam to z autopsji, chociaż jestem tego świadoma i usiłuję dokładnie czytać pomimo mojego rozproszenia. Często nie mogę się skoncentrować na czytanym artykule i niekiedy zaczynam czytać na głos żeby zająć swoją głowę :->. Nie mówiąc już o tym, że nie raz nie docieram do końca. Niedługo zacznę sobie wszystko drukować.
Wydaje się, że to wina tej ilości informacji w dzisiejszych czasach, strumień informacji jest niewiarygodnie wielki, jesteśmy non-stop bombardowani. Jednak z drugiej strony nie bez powodu pomijam kilka akapitów – autor leje wodę. To też jest w jakiś sposób ostatnio powszechna tendencja…nie?
21 Comments
nie czytamy tylko skanujemy, wiem jest to straszne ale niestety pry 3k rss dziennie jest to do nieuniksniecia
Dużo zależy od autora. W internecie publikować może każdy, a tak na prawdę tylko garstka faktycznie to potrafi. Dlatego się ‘lata’ po tekście – autor nie umie nas zatrzymać.
Czytałem w całości:). ale często zdarza mi się przelatywać dłużyzny znalezione w sieci, jeśli tekst nie wciąga. nie jestem masochistą.
Ja czytałem.
@molek: nie doceniasz tragizmu sytuacji, wiele osób z młodszych pokoleń własnie nie potrafi nawet skanować tekstu, jeno dukają omal po literce. Młodzież w wieku gimnazjalnym i starsza!
A tymczasem skanowanie tekstu to umiejętność, bez której niemożliwa jest choćby nauka. Umiejętność równie nieodzowna, jak samo czytanie.
Akurat Twoje wpisy czytam w całości, bo nie zanudzasz czytelnika :)
Wpis o kaligrafii zostawiłem sobie na później i… zapomniałem o nim, więc zaraz nadrobię tę zaległość.
ale czy to źle?
Czyta czyta, wpis o kaligrafii przeczytałem cały. Spokojnie.
@molek: ja rozumiem skanowanie artykułów z nowinkami technicznymi. Ale po co subskrybować magazyn cz blog, które się w sumie prawe nie czytuje? ;)
@Jurgi: młodsze pokolenia może i mają problem ze skanowaniem, ale bardziej zaawansowani użytkownicy Internetu już nie. Oni mają odwrotny problem.
@Adam Klimowski: miło mi to czytać, dzięki, aczkolwiek nie wymagałam żadnego pocieszenia czy coś ;-)
@marines: niemożność czytania jest niedobre.
Lan, mogłabyś rozwinąć? obawiam się, że nie rozumiem.
Przyznaję – nie czytałem, przeskanowałem, pojąłem przesłanie, zgodziłem się z nim w duchu, popędziłem dalej. Ale szanuję Cię za to, że potrafisz tak pisać. W dobie mikroblogów takie notki to perełki!
Przeczytałem od deski do deski. I z dużym zadowoleniem przeczytałem.
Jak Adam, wpisy m. in. z Twojego bloga czytam w całości. Nie, żebym się podlizywał, po prostu mam w czytniku pewną grupę blogów, których autorzy piszą dość rzadko (w porównaniu do innych), ale ciekawie.
1. Patrzę na listę tematów (np. listę nowych artykułów z zadanej grupy w RSS), próbując na bazie tytułu wyłapać te potencjalnie warte uwagi – i odwiedzam je.
2. Odwiedzony artykuł skanuję, by szybko wyrobić sobie pojęcie o czym jest i czy temat jest dla mnie interesujący. Dobry lead i śródłtytuły są bardzo pomocne.
3. To, co przeszło oba sita, czytam uważnie (albo zapisuję do przeczytania później).
4. Jest grupka autorów, których czytam uważnie od razu.
Nie przeczytałem z dwóch powodów:
– temat mnie nie interesuje
– strasznie duży wpis, jak na czytanie w wolnej chwili ;)
@marines: nie mów, że nie wiesz z czego taka niedokładność, czy też nierzetelność wynika. A to własnie to, treści w Internecie nas dekoncentrują i potem mamy problemy z dokładnym czytaniem.
Np, ja mam teraz problem z przeczytaniem dłuższego tekstu, mam tendencja do skanowania, pomijania akapitów. zresztą o tym wszystkim napisałam we wpisie.
ale czy to jest złe? jeżeli człowiek wyłapuje najważniejsze rzeczy z tekstu to ja widzę same tego zalety. czytanie czegoś co mnie nie interesuje uważam za stratę czasu. dlatego skanuję tekst u w razie znalezienia czegoś co uznam za przydatne czytam dokładnie.
@marines: Ty mówisz o użyteczności skanowania. Ja o tym nie mówię ;)
Jeśli ktoś abonuje dziesiątki blogów to siłą rzeczy musi czytać po łebkach. Ja czytam tylko kilka, więc nawet dłuższe wpisy pochłaniam w całości.
To ja chyba będę wyjątkiem, gdyż do czytania wykorzystuję Ivonę (odpowiednio skonfigurowaną). Po prostu ładuję sobie tekst do Ivony, a następnie przeglądam test czy jest coś w nim ciekawego (np linki).
Ja przeczytałam, ale dopiero dziś. Zobaczyłam ten długi wpis, przejrzałam, stwierdziłam, że pewnie ciekawy, ale nie mam czasu/chęci w danej chwili go czytać, więc oznaczyłam jako nieprzeczytany i spokojnie czekał do dziś na swoją kolejkę. BTW rzeczywiście okazał się ciekawy.