Weszłam do panelu bloga i poczułam się obco. Ostatni raz byłam tu 2 tygodnie temu. To nie kwestia tego, ze blogowanie mi się znudziło czy mnie zmęczyło (te tendencje sie szerzą w blogosferze ostatnio), wręcz przeciwnie, ciągle miałam chęć naskrobania czegoś. A miałam co, ponieważ ciągle co jakiś czas jakiś pomysł na wpis wyskakiwał zza rogu.
Nie mogłam jednak. Nie potrafiłam.
Mogę powiedzieć, że nie miałam czasu i to byłaby prawda. Aczkolwiek jestem w pełni świadoma tego, że gdybym lepiej zarządzała czasem zapewne miałabym czas na wszystko, gdybym naprawdę zebrała swoje kawałki do kupy. Ostatnio czas straszliwie szybko wylewa mi się przez palce, to mnie tak niepokoi, ze aż paraliżuje.
W każdym razie, doszłam do takiego punktu, gdzie byłam naprawdę gotowa coś napisać (po takich przerwach zawsze się czuje jakbym zabierała się za pierwszy wpis) włączałam notatnik i nie potrafiłam wykrzesać żadnego słowa. O tylu rzeczach miałam się wygadać, a ostatecznie o żadnej nie napisałam.
Otóż po każdej najmniejszej przerwie czuję się niekomfortowo, próbując zakończyć tą stagnację. Im dłużej nie piszę, tym coraz mniejsza szansa przełamanie ciszy.
Ciekawe jak bardzo musiałabym to ciągnąć by dotrzeć do tego szczytu, który by już mi kompletnie wybił blogowanie z głowy? Na tą chwilę powiem, że to niemożliwe, na szczęście.
Bez względu na czytelników, bzdury czy nie, nie mogłabym się powstrzymać od pisania. To coś co pomaga mi utrzymywać mózg w stanie czynnym, to jest coś co mnie zajmuje i no..to takie przyjemne; ta grafomania.. ;)
Tym razem, w końcu zdeterminowana by wyjść ze stagnacji, znalazłam patent – napisałam o niej.
Bełkot czy nie. Wreszcie coś z siebie wyplułam! :>
10 Comments
ja podobnie, z tym że przypadkiem, że ja mam pomysły na kilka wpisów ale … mi się nie chce :x ja nwaet sobie już w myślach układam tekst i tak dalej… żeby było takie coś, że wyciągnie mi z myśli to, co chce napisać – albo lepiej, ja bede mówić, a to się samo napisze :X
Jak to się mówi – złe dobrego początki… No i do roboty! ;)
Leży jeden prawie gotowy wpis na kartce A4 nieopodal monitora. Troszkę pewnie pisany na szybko, pod wpływem impulsu. Powinienem go przepisać. Tłumaczę sobie, że poczekam do środy, a a tak na prawdę to ani nie mam czasy, ani mi się nie chce.
Pewnie przydałby się doping jakiś. :)
Paradoks blogowania. ;)
Zapisuję sobie na kartce kilka pomysłów na wpis i kiedy już siadam przed komputerem uznaję, że pisanie o tym i o tamtym jest bez sensu/nie jest ciekawe/nie nadaje się na wpis.
Swoją drogą, jest dokładnie tak, jak w podlinkowanym przez Thiona wpisie ;-)
Niemoc w blogowaniu rozszerza się w tempie strasznym :P
Mam to samo co Ravicious. Często już nawet kończę pisać notkę i stwierdzam, że jednak to nie będzie odpowiednie.
Po przerwach rzeczywiście trudno jest się zebrać w sobie i coś napisać, a już w szczególności, kiedy w trakcie tej przerwy nie myślało się o blogowaniu i wszystkim co z tym związane.
Swoje pomysły (słowa kluczowe) zawsze zapisuję w komórce w postaci smsa, którego przechowuję później w kopiach roboczych. Telefon mam zawsze przy sobie, więc nie muszę się o nic martwić, że zapomnę, czy coś.
@glabek94
Nie wiem jak można pisać wpisy ręcznie, a później je przepisywać. Na komputerze szybciej, estetyczniej itd. Same plusy, a już w szczególności dla kogoś takiego jak ja, który pisze jak kura pazurem ;).
@Jagbyś: Tak to jest, jak się wpis wymyśli idąc spać w łóżku :) .
prowadzę bloga zaledwie od miesiąca ale mam to samo. Jak jest przerwa to potem każdy temat wydaje się “nietaki” i przerwa się wydłuża. Cokolwiek to już coś! :)