Niedawno ponownie wkręciłam się w oldschoolowe rytmy, a konkretniej w twory ABBY. I to mnie zachęciło do obejrzenia najnowszego, kasowego musicalu z Meryl Streep w roli głównej. Naprawdę byłam pełna dobrych myśli co do tego filmu, który sprawiał wrażenie b. pozytywnego.
Właśnie obejrzałam i…mnie rozczarował.
Co prawda nadal mogę powiedzieć, ze było ok, ale to zapewne tylko ze względu na ABBĘ. I ja, osoba bardzo ceniąca sobie pozytywne (= optymistyczne) filmy, powiem, że trochę przesadzili. Nie był on pocieszający, był tylko często skrajnie pocieszny => zasłodkawy.
Te piski Meryl Streep, zniewieściałość w wykonaniu Colina Firtha czy też beztroska orgia w stylu Bollywood pod koniec, już mnie odpychały.
Do samego śpiewu nic nie mam, zabawnie było zobaczyć tą śpiewającą plejadę gwiazd ;)
Nie było tak źle jak mówię, oczywiście.
6/10
4 Comments
oj tam, wystarczyło po prostu nie mieć jakichkolwiek oczekiwań by się zachwycić :)
Zaczynają się recenzje filmowe? Może będzie to seria, która przyciągnie widownię?
glabek94, o filmach pisuję od dawna. A od zawsze pisuje to, na co w tej chwili mam ochotę ;)
na mnie też dużego wrażenia nie zrobił – chwilami wręcz nudnawy.