W końcu miałam okazję obejrzeć “Requiem for a dream“. Głównie znany dzięki swojej ścieżce dźwiękowej. “Każdy” ją ma, ale nikt nie oglądał filmu. Zaś ten kto obejrzał, znał soundtrack wcześniej i to go pewnie zmotywowało do obejrzenia.
Nie inaczej było ze mną. Chociaż ja obejrzałam film z powodu świetnych rekomendacji. Rekomendacji filmu, a nie muzyki.
Wreszcie, ktoś (Ale Kino!), z łaski swojej,puścił film.
Opowiada historię czworga ludzi. Matce, synu, jego dziewczynie i przyjacielu. Co ich wiąże ze sobą? Narkotyki. Niekoniecznie w formie czystej/pierwotnej.
Wszyscy oni marzą o lepszym świecie i za wszelką cenę pragną uciec od otaczającej ich rzeczywistości. Requiem dla snu, filmowa adaptacja powieści Huberta Selby’ego Jr., to dantejska wyprawa czwórki bohaterów do piekła złudzeń i głęboko skrywanych pragnień.
Świetne określenie – dantejska wyprawa. Niemal ją odczuwałam siedząc sama o północy i oglądając film.
Jednak ich nadzieje na odmianę swojego życia nie mają szans, aby się ziścić. Nie mogąc poradzić sobie z otaczającym ich światem, wszyscy bohaterowie uciekają w uzależnienia – narkotyki, słodycze, telewizję czy papierosy. Dążąc ślepo do zrealizowania swojej wizji szczęścia, nie zauważają, kiedy ich marzenia przemieniają się w coś, co doprowadza ich do samotności, a w rezultacie – do osobistej tragedii. Każdy z bohaterów ostatecznie pozostaje zupełnie sam ze swoimi fantazjami, tym samym przeżywając osobistą tragedię.
Po filmie byłam zmotywowana, ale nie wiem do czego, chciałam się czemuś przeciwstawić, też nie wiedzieć przeciw czemu. (Ostatnio staram się wysłowić, ubrać, chociażby byle jak, uczucia w słowa. Po Requiem dla snu było trudniej niż zazwyczaj). Nawet nie jestem pewna czy to, akurat, czułam po filmie. Jednego jestem pewna, film był prześwietny. Chociaż i tak soundtrack jest uważany za “lepszego” niż sam film. Jak już mam tak porównywać (muzyka~film) to powiem, że to film (jako fabuła, schemat, motywy, bohaterowie itd) był ponad muzyką. Ale i tak z kolei film (jako całość) bez muzyki, straciłby na wartości – jak każde dzieło.
Zdziwiło mnie to, że niewiele osób oglądało film (ale oczywiście słyszeli glównie o soundtracku), dlatego macie okazję obejrzeć
1 czerwca (piątek), na Ale Kino! o 23:55
Musicie obejrzeć, żadnego ‘ale’.
EDIT: 27 maja 10:22
Przypomniało mi się, kiedy przeczytałam jeden z komentarzy, że napotkałam na cały film “Pi” via betonblog.pl). Film tego samego reżysera. Stworzone w tej samej konwencji. Ścieżka dźwiękowa była również po części tworzona przez Clinta Mansella, tego samego od “Requiem…”. Nie obejrzałam jeszcze, ale w najbliższym czasie to zrobię :)
24 Comments
Miło wiedzieć że ktoś także zachwyca się tym filmem. Obejrzyj jeśli będziesz miała okazję dwa tytuły dla mnie powiązane: wcześniejsze ‘Pi’ tego samego reżysera, oraz ‘Funny Games’ … szczególnie ten drugi tytuł wymiata dla mnie, przy nim Requiem to pestka
Swoją drogą fajnie że któraś z polskich TV wyemitowała ten film, brawa.
Ja mam na to ochotę już z pół roku, ale za nic w świecie napisów nie mogę zdobyć do wersji, którą mam, a innej nie chce mi się ściągać. Mam nadzieję, że też mi się spodoba.
Koras… Ja ostatnio wszystko jadę z angielskimi, poza tym w każdym szanującym się odtwarzaczu ( MPlayer ) jest opcja przesunięcia napisów :)
rotsap, obejrzę. Mam zamiar również obejrzeć “Źródło” (znów Clint Mansell i Darren Aronofsky). Znajomy mnie zachęcił do tych wszystkich dzieł, teraz te filmy są priorytetowe :)
koras, no to zobacz film 1 czerwca na Ale Kino!. Ja nie cierpię oglądać filmów na ekranie telewizora, i jak mam okazję to filmy, tylko na TV. Ty masz teraz świetną okazję
Nie oglądam TV od dwóch lat;) Jakoś na kompie sobie napisy dopasuje;) Ano wiem doiy, że można przesuwać je, ale u mnie jest taki problem, że mam zapisane czasy jako nie czasy tylko klatki, a napisy są do filmu z mniejszą ilością klatek i się coraz bardziej późnią. Coś wymyślę.
koras, polecam SubEdit – można tam zmienić ilość FPS a nawet przekonwertować na format czasowy. Aczkolwiek mimo wbudowanego w SubEdit odtwarzacza, używam Media Player Classic.
widziałem film bardzo dawno temu, ale o ścieżce dźwiękowej pierwsze słysze.
jestem jakiś inny? :)
Slav, prawdopodobnie to nawet lepiej ;)
aż mi głupio, bo kilka razy miałem okazję obejrzeć ten film i za każdym razem coś mi w tym skutecznie przeszkadzało. i to coś to nie był brak czasu. :/
może się wreszcie kiedyś uda. ostatnio nadrabiam zaległości filmowe.
Well, ja obejrzałam z ciekawości dla reklamowanej ilości cięć montażowych w filmie. Gdy przed laty wchodził na ekrany był to ówczesny rekord w dziedzinie montażu. no i ciekawości, czy Aronofsky potrafi również kręcić w kolorze, wcześniejsze PI było black&white. I od tamtej pory już wiem, że potrafi – i to jak niebanalnie!
Film jest świetny, dopiero potem trafiłem na ścieżkę dźwiękową, po obejrzeniu. Oglądałem na Maratonie Filmowym razem z Pi. Requiem – perełka, Pi – jak dla mnie totalna porażka, film który mi się absolutnie nie podobał. Ale jak to się mówi – o gustach się nie dyskutuje.
Polecam każdemu Requiem dla snu, film naprawdę godny uwagi, który powoduje, że po obejrzeniu go zaczynasz myśleć, a nie idziesz spać.
a ja jeszcze raz polecę Funny Games – trailer
Cudo.
mnie zdecydowanie bardziej podeszło “Pi” – pewnie dlatego, że jestem zafascynowany teorią chaosu. i muzyka też z “Pi” mi się bardziej podobała – przynajmniej te ileś lat temu, bo wtedy to był przegląd ambitnej, zakręconej i klimatycznej elektroniki (Autechre, Aphex Twin, Massive Attack itp.)
Film jest naprawde mocny i poruszajacy.
Niemala zasluge ma w tym wlasnie muzyka.
film wstrząsnął mną bardzo opowiadał o tym o czym każdy chciałby zapomnieć jared leto harry tak mało musiŁ ZROBIĆ BY żyć bliżej z matką a z dziewczyną wystarczyło tylko nie ćpac
Jak dla mnie, to Requiem nie od każdego przemówi, zwłaszcza przez tematykę, bo jest to kontrowersyjna. Tak samo nie wiem jak wy, ale gdy obejrzałam go za pierwszym razem to byłam wniobowzięta. Wczułam się, i aż mnie roznosiło, żeby tylko nie polecieć i strzelić sobie takiego kopa. Muzyka w ogóle nie pozostawiła po sobie śladów w pamięci (i nawet nie wiem jak ją potem i skąd wynalazłam). Co prawda z początku jakoś mnie bardzo nie przerażało zakończenie, myślałam można w razie czego jak się za daleko wejdzie skończyć ze sobą i już. A tu nagle przy drugim obejrzeniu rozwaliło mnie totalnie, takie podniecenie i strach. Kurcze, a jak bym nie skończyła, nie udałoby się to, ile męki, ile cierpienia. Tak ciężko sobie niektórym wyobrazić uczucia tych ludzi, a dla mnie one są podstawą tego filmu.
Kazdy element moze sie przyczynic do tego, ze do kogos może nie trafić. Również i klimat może się komuś nie spodobać, sposób kręcenia itd. Ten film jest w nieco skrajnych kategoriach, ogółem mówiąc.
No i właśnie…przypomniałaś mi o tym, że rzeczywiście nie skończyli ze sobą całkowicie. Chyba już wiem co mnie doprowadziło do “szaleństwa” w tym filmie.
O Boże … brak mi słów poprostu… jeden z najlepszych filmow jakie widzialam z życiu… do tego jeszcze wielbię Jareda Leto . po tym filmie podziwiem go jeszcze bardziej. polecam kazdemu :)
Oglądam requiem zawsze jak coś mi “dolega” a dowiedziałam się o nim przez czytanie o Jared’zie którego baaardzo lubię. Najlepszy film jaki widziałam. Każdy odnajdzie w nim siebie w słowach, czynach nawet w najmniejszym stopniu.
Za pierwszym razem przyjęłam normalnie, ze spokojem. Poruszyło mnie, ale nie na tyle, żeby krzyczeć “wspaniały!”. Może dlatego, że to była godzina 4 w nocy i kończył sie maraton filmowy…
Za drugim razem uznałam, że jest wspaniały. Musiałam to tylko przetrawić.
Pozdrawiam
Obok “Trainspotting” mój ulubiony film o tematyce narkotykowej.