Dopiero w tym roku kończę gimnazjum (jeżeli zrobiliście Wielkie Oczy, jak wielu, proponuję dokładniej czytać podstrony’ About’). Doceniłam je dopiero w 3 klasie, doceniłam ludzi którzy mnie otaczają. Wcześniej tylko narzekałam jaką to mam okropną klasę. Może byłoby inaczej gdyby 90% klasy nie znała się z tej samej podstawówki.
Tutaj w gimnazjum wszystko było skrajnie przeciwnie do tego co przeżyłam w podstawówce. Zupełnie inne otoczenie, inne środowisko. Zderzyłam się ze skrajnościami dzięki czemu ‘widzę więcej’ :)
Przeżyłam prawdziwą szkołę przetrwania, która bardzo wiele mnie nauczyła. Wbrew pozorom.
Kto wie jak będzie w liceum? Naprawdę ciężko tego żałuję, ze tak późno sie nauczyłam ich doceniać – ludzi z klasy.
Niektórzy sie mi dziwią, ponieważ większość ma z gimnazjum złe wspomnienia. W końcu to taki okres przejściowy, gdzie bachory się wyżywają za wszystkie czasy aby potem się w miarę uspokoić. Ale nie – ja naprawdę szczerze lubię gimnazjum i będę mieć dobre wspomnienia :P
Gimnazja nie są wcale takim złym pomysłem, jak inni uważają, wg mnie potrzebujemy odświeżenia. Mając 8 lat podstawówki bylibyśmy mniej doświadczeni i “głupsi” niż teraz. I nie widzę powodu likwidowania ich…
A jak Wy przeżyliście Wasze gimnazjum?
Edit 12:44
Muszę dodać, że zakończenie roku było…sztywne. Wszyscy szybko zwiali po rozdaniu świadectw. Tylko nieliczni zostali by rozdać kwiatki niektórym nauczycielom (w własnym zakresie). Nie pożegnali się!
Ja pod małym wpływem otoczenia ludzi z innych klas, kiedy dawałam kwiatek pani od polskiego – popłakałam sie. Tak, że trudno mi było się opanować….prawdopodobnie jako jedyna z klasy. I właśnie najbardziej boli mnie to, ze wygląda na to, ze mojej klasie nie zależało na jej ludziach…jestem jedyna?
11 Comments
dopóki nie poszedłem do liceum, gimnazjum było najlepszym okresem w moim życiu. nowa klasa była wspaniała. wszyscy byli “dojeżdżający”, jednak przekonałem się, że te fatalny stereotyp człowieka jest zdecydowanie mylący. wręcz przeciwnie. ludzie ze wsi sa bardziej otwarci na innych, przyjaźni i mili. są oczywiście wyjątki (jak wszędzie) jednak dało się to przeżyć. teraz, w liceum, to ja jestem dojeżdżający i widzę reakcje classmate’ów, którzy stają się już coraz bardziej… hmmm… tolerancyjni. ;D ja za to uwielbiam wszystkich z mojej aktualnej klasy. nie przeżyłbym zmiany szkoły. :]
Gimnazjum… wspaniały czas :D Mimo, że w większości to byli debile, moją klase uwielbiałem. Teraz kilku z tej klasy jest kompletnymi ćpunami, jeden siedzi za rozbój z bronią itd… ale nigdy tych 3 lat nie zapomne :D
A ja dla odmiany napiszę, że okresy podstawówki i gimnazjum należą do najgorszych wspomnień w moim życiu. Nie mam kontaktu prawie z nikim z tamtej klasy i nie żałuję tego. Co ciekawe, ludzie ci często mnie już nie poznają. Albo nie chcą.
Zacząłem żyć dopiero jak poszedłem do liceum i kontynuuję życie na studiach. :)
Gimnazjum było bardzo ciężkim okersem w moim życiu, trafiłem do budy, w której jeśli stałeś w złym miejscu na korytarzu mogłeś dostać w pysk, jeśli na kogoś spojrzałeś dostawałeś w pysk, a nie daj Boże jeśli potrąciłeś niewłaściwą osobę. Było to miejsce w którym, jeśli nikogo nie zbutowałeś, to miałeś przewalone, bo inni mięli cię za mięczaka… czy byłem mięczakiem?? Raczej nie… jestem typem człowieka, którego bardzo ciężko sprowokować, mimo że były sytuacje w których ludzie poniżali mnie itp. ja nigdy nikogo z wściekłości nie uderzyłem, dlaczego? Bo postanowiłem sobie, że bedę postępował inaczej bo co to za problem położyć największego kozaka w szkole (wystarczyłby mocny kopniak poniżej pasa) a później cieszyć się “rispektem” ziomów i mieć 3 lata spokoju? Postanowiłem wybrać cięższą drogę i świadomie przebrnąć przez prawdziwe piekło, aby stać się twardszym i ukształtować sobie mocniejszy charakter… i jak wyszło?? Byłem jedną z naprawdę nielicznych osób, które nie piły piwa i nie paliły fajek przed 18 (nie jestem aniołkiem… o nmie! ale tego postanowienia trzymałem się jaknajmocniej mogłem), pod koniec 3 klasy zdałem sobie sprawę jak naprawdę dorosłem przez te 3 lata, a ludzie z którymi trzymałem w gimie okazali się prawdziwymi przyjaciółmi… a mimo, że w gimie spotkało mnie mnóstwo nieprzyjemności to i tak kurde tęsknię za tymi czasami…. mam nadzieję, że za bardzo nie przynudzałem :) nie
3 klasa jest zdecydowanie najlepsza. Tak naprawdę człowiek wtedy zaczyna doceniać to co ma wokół. Odnajduje swoje miejsce wśród tych wszystkich ludzi.. Również z żalem opuszczałem gimnazjum, dlatego, ze najlepszy okres w moim życiu (właśnie 3 klasa gim.) tak gwałtownie sie skończył, urywając praktycznie wszystkie kontakty, pozostawiając pustkę..
Ale za to szybciej poszlibyśmy wyżej. Gimnazjum to kolejna “kraina”, w której są nierzadko nowi znajomi, trzeba ich poznawać od nowa i tak dalej – może dlatego ludzie nie przywiązują dużej wagi do tego towarzystwa. Ale gimnazjum ma wiele plusów – zgodzę się.
W szkole średniej ludzie będą starsi i dojrzalsi, pewnie pożegnanie będzie znacznie luźniejsze ;).
Według mnie gimnazjum jest jednym z najlepszych okresów nauki. Z drugiej strony zależy to od tego na jaką klasę i nauczycieli się trafi. Moje wrażenia są bardzo pozytywne.
ja nienawidziłam swojego gimnazjum, może to była wina klasy, może tego, że nie potrafiłam się do nich w jakiś sposób dopasować…
Ale wiesz, byłam w klasie gdzie było 22 facetów, każdy lepszy od drugiego i szlag mnie trafiał, bo należałam do grupy dziewczyn która nie uwazała ich za super ekstra kolesi. I mnie nie lubili ;) Ich problem, LO było o wiele lepsze (proporcje w klasie były dokładnie odwrotne – 25 dziewczyn :D) choć też nie było super ;)
Teraz przede mną wizja studiów na PWr, a co za tym idzie, znów bedzie mnie otaczała banda facetów (ach te plotki, ze na niektórych wydziałach jest AŻ 20% dziewczyn – ciekawe gdzie one sie ukrywają :D)
Moja klasa gimnazjalna była po prostu fatalna- grupa brzdąców, która poczuła się dorosła. Nie ma nic gorszego- nie znosiłam ich :P Również jeśli chodzi o większosć przedmiotów szkolnych, to były to 3 stracone lata. Większość nauczycieli była przypadkowa, z angielskiego czy z chemii nie umiałam NIC.
Mimo to, gdy odchodziłam z gimnazjum- było mi przykro. Były to trzy lata rozkosznego nicnierobienia- wiedziałam, że w liceum już tak nie będzie, bałam się, że to mnie przerośnie.
Później okazało się, że nie taki diabeł straszny ;)
Najbardziej było mi żal jednej z moich nauczycielek- uwielbiałam ją przez całe trzy lata i nie wyobrażałam sobie, żebym mogła sracić z nią kontakt. No i ostatecznie nie straciłam- w tej chwili jest to jedna z najbliższych mi osób :)
Podsumowując, gimnazjum wspominam średnio. Beznadziejna atmosfera, ale ważne doświadczenia i przyjaźnie. Skończenie tej szkoły miało dla mnie same plusy- w liceum jest już fajniej, a kontakty z bliskimi ludźmi poznanymi w gimnazjum utrzymały się i rozkwitły :)
Ja wlasnie koncze liceum. I okres gimnazjum byl dla mnie najlepszy w zyciu. Piersze prawdziwe przyjaznie, pierwsze imprezy, milosci, szalenstwa… Wszystkiego sie uczylismy wszystko bylo nowe. Fantastyczne. Strasznie chciala bym wrocic do tamtych ludzi bo nasz kontakt sie prawie urwal.