Facebook prześcignął wszelkie serwisy społecznościowe jakie kiedykolwiek powstały, MySpace tak naprawdę nie dorównuje mu nawet do pięt. A ja się nadal wciąż zastanawiam jak mu się udało, czym Facebook różni się tak naprawdę od innych społecznościówek? Nadal nie wiem. Nie linkujcie mi do analiz Techcruncha czy Mashable. Widziałam wiele i nadal pozostaję nie przekonana.
Najnowszy film Davida Finchera próbuje nieco wyjaśnić kulisy powstania Facebooka, jak dla mnie jednego z największych fenomenów internetowych.
Masowy film branżowy
Miałam zaszczyt (:>) być na prapremierze The Social Network organizowanym przez Blogvertising dla prasy i bloggerów (+ dystrybucja wejściówek w blogosferze. Dzięki, yagbu).
Na szczęście nie miałam żadnych oczekiwań do filmu, bo zajmowały się nim głównie blogi zamiast serwisów filmowych. Najczęściej czytałam analizy faktów, o fikcji i rzeczywistości, o tym jak twórca fejsa, Mark Zuckerberg się wypierał sfilmowanej historii. Co jest prawdą? Nieważne, znana mi ta filmowa skłonność do dramatu a także publiczne głosy i zasadę zaprzeczaj, zaprzeczaj, zaprzeczaj. Mamy Facebooka, cieszmy się.
Ale ‘typ’ zaproszonych gości tylko potwierdza moje przekonania co do scisłego targetu filmu. Biorąc pod uwagę reżysera i dużą kampanię reklamową (zalało Warszawę, prawie dosłownie) nasuwa się wniosek, że to klasyczna produkcja dla mas. Jednak z mojej perspektywy to bardziej film branżowy, żeby nie powiedzieć dla geeków.
Cała sala, wypełniona po brzegi ludźmi z branży (hyhy), śmiała się zgodnie przy konkretnych momentach, które śmiało bym określiła jako po prostu nieśmieszne dla przeciętnego zjadacza chleba. Osobiście nie czuję się całkowicie człowiekiem z branży, ale bardziej jak człowiek w tranzycie, dlatego nadal było mi dane się pośmiać z innymi ;)
To nie jest o Facebooku
Z drugiej strony pojawiają się też opinie jakoby film był zbyt masowy, np Matipl wolałby przynajmniej 6h filmu. Widać, że niektórych zawiodło to, że film opowiada historię bardziej o Marku Zuckerbergu niż jego dziecku. Sześciogodzinny film byłby już chyba dokumentem o serwisie społecznościowym, a przecież nie o to chodzi. Dostrzegam właśnie zgrzyt, film był branżowy ze względu na humor, jednak jest masowy treściowo.
The Social Network nie miał mówić o tym jak powstał i rozwijał się Facebook, jakie miał problemy, jakich miał inwestorów i zajebiste kontrakty.
The Social Network jest o social network jak dla mnie, o sieci społecznej, która obejmuje w tym wypadku społeczeństwo studentów prestiżowych amerykańskich uniwersytetów. David Fincher pokazywał nam relacje między bohaterami, koncentrował się na zwykłej psychologii wykorzystując projekt Facebooka jako tło.
I dlatego przedstawiano historię największego serwisu społecznościowego w retrospekcjach, podczas przesłuchań, w których uczestniczą dwaj najlepsi kumple za czasów studenckich, ale teraz stojących po obu stronach barykady – gdzie jeden pozwał drugiego.
Mark
Bohater, aspołeczny geek, nie wzbudza sympatii, ale zdecydowanie szacunek. Po części to jeden z takich schematycznych postaci, który poświęca przyjaciół na rzecz sukcesu aby później tego pożałować. Z tą różnicą, że zrobione z tego kompozycję otwartą i proces zmian nie został skończony, więc zostawiono nas w niepewności o przyszłość bohatera. Nie w stylu cliff-hangera, ale co ma być to będzie
Btw, właśnie trwa trend lubienia Zuckerberga na fejsie :)
Chociaż postacią sympatyczną nie jest, to jej kreacja wykonana przez Jessego Eisenberga była genialna. Miałam okazję go jeszcze zobaczyć w Adventureland, nieszczególnym pod kątem scenariusza, wykonania itd, ale całościowo urzekającym filmie, gdzie partnerował nienajgorszej gwieźdzcie ze Zmierzchu Kristen Stewart.
Nie było ‘ohów’ i ‘ahów’, ale film zdecydowanie zaliczę do tych udanych.
PS: Oh, i nie sposób też wspomnieć, że na pozytywną ocenę produkcji wpłynęła również super ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Trenta Reznora.
5 Comments
Ja, szczerze mówiąc, jeszcze bardziej nie rozumiem popularności FB. Tam nie ma absolutnie nic ciekawego. Ponadto tego nie da się mim zdaniem do czegokolwiek używać, ani do kontaktów ze znajomymi, ani do pisania, ani do czytania, ani do wymiany doświadczeń. Tak zwana tablica to strumień śmiecia, w którym nie da się nawet wyłowić czegoś wartościowego, gdyby się przypadkiem pojawiło.
Niby mam konto, założyłem pod naciskiem znajomej, ale zaglądam najwyżej raz na miesiąc. Jak mam wejść, na FB, to mnie odrzuca prawie, jak wizyta w urzędzie.
“czym Facebook różni się tak naprawdę od innych społecznościówek?”
To między innymi wyjaśnia film :) Serwis ma być zrobiony z myślą o użytkownikach i dla nich, a nie dla słupków ;) A później zadziałał efekt skali…
Szkoda, że nasze śmiechy Ci się nie podobały ;) Na mnie zrobiła wrażenie pełna sala z przeróżnymi osobami. Pomysł pokazu przedpremierowego uważam za świetny. Z naszego punktu widzenia – bloggerów, jak i marketingu.
Kto zrobi taką reklamę, jak nie MY? :D
PS: Jeśli możesz Lan popraw do mnie linka ;) zjadłaś “.pl”
Lanooz, już koniec grudnia a tu cisza… miss ya.
Dzięki tobie zebrałam się ;)
Ten film jest niesamowity, zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, może częściowo dlatego, że jestem informatykiem. Naprawdę solidna produkcja.