To zależy. Jeśli chodzi o sam fakt bez żadnych dodatkowych implikacji, to wolę zachód słońca. A jeśli wziąć pod uwagę to co dzieje się po nim, to jednak wolę środek dnia. :)
Dlaczego zachód a nie wschód? Hmmm. Bo wolę żarówkę od światła słonecznego, podobnie jak Jabbera od Gadu-Gadu. :P
Wschód, świeższy i mniej pospolity. Zachody są nudne, zakończenie dnia najczęściej nie niesie wielkich nadziei. Wschód rozpoczyna, może zwiastować ładny słoneczny dzień. Powietrze o wschodzie jest bardziej rześkie, mnie motywuje, daje siły.
Zdecydowanie wschód. Zachód jest cholernie przegadany. A jak widzę landszafcikowe fotki z zachodem znad morza to mnie strzyka w kręgosłupie. Żeby obejrzeć wschód trzeba się trochę wysilić, ale potem sama przyjemność, przejrzyste niebo, poranny chłód dnia. Miodzio.
Rzadko kiedy oglądam wschód słońca. Nie moja pora, to raz ;)
Dwa- wschód ma zwykle mniej intensywne kolory, a ja właśnie takie kocham. Wschody są różowe, zachody- czerwone. Zazwyczaj ;)
Trzy- to raczej wieczorem mam nastrój na podziwianie tego typu rzeczy. Rano, jeśli już wstaję o tej porze, albo jestem tak zaspana, że nic nie dostrzegam, albo tak kipię energią, że nie mam humoru na oglądanie wschodu słońca.
Ale gdyby mi ktoś obiecał, że tego ranka będzie przepiękny wschód, że będzie mgła, że, że, że… to wstałabym jak nic, i razem z moim ukochanym aparatem poszłabym na długi spacer :) I taki ‘idealny’ wschód podobałby mi się pewnie bardziej niż zachód słońca- bo bardziej oryginalny i świeższy ;]
Wschód – be jeśli już go oglądasz to towarzyszy Ci niesamowite uczucie…zachody oglądamy dosyć często, kojarzą mi się z przesłodzonym romantyzmem. Natomiast wschód jest…magiczny.
Zachód za kolory, i zawsze później można jeszcze obserwować gwiazdy na niebie, nie wspominając o grze świateł na śniegu w nocy przy bezchmurnej pogodzie.
Wschód… Częściej go widuję niż zachody słońca, poza tym można poodychać świeżym, rześkim roztoczańskim powietrzem. No i argumenty identyczne takie jak podał niktto
Wschód słońca, bo wolę to, co rzadkie.
Zachód, jak ktoś już dobrze tutaj napisał, jest zbyt pospolity i nie niesie ze sobą żadnych nadziei. No i dawniej, kiedy się siedziało do 6 nad ranem, to wschód przypominał mi o tym, że trzeba spać.
23 Comments
To zależy. Jeśli chodzi o sam fakt bez żadnych dodatkowych implikacji, to wolę zachód słońca. A jeśli wziąć pod uwagę to co dzieje się po nim, to jednak wolę środek dnia. :)
Dlaczego zachód a nie wschód? Hmmm. Bo wolę żarówkę od światła słonecznego, podobnie jak Jabbera od Gadu-Gadu. :P
Zachód – żeby zobaczyć wschód trzeba wcześnie wstać… albo nie spać w ogóle ;)
Wschód, świeższy i mniej pospolity. Zachody są nudne, zakończenie dnia najczęściej nie niesie wielkich nadziei. Wschód rozpoczyna, może zwiastować ładny słoneczny dzień. Powietrze o wschodzie jest bardziej rześkie, mnie motywuje, daje siły.
Zdecydowanie zachód, wschód jest o zbyt wczesnej porze jak dla mnie ;D
zachód ze wschodem.
Zachód, malownicze barwy chmur rządzą! No i nie trzeba się męczyć ze wczesnym wstawaniem ;)
Wschód ma sens tylko w jednym wypadku: morza szum, ptaków śpiew, złota plaża… i ukochana u boku ;]
wschód, najlepiej po nieprzespanej nocy w towarzystwie przyjaciół, ognisko, wino i rozmowy po świt…
Zachód, po którym wspólny wschód – to chyba oczywiste oczywista :)
Zachód, jest zdecydowanie ładniejszy (nie pytaj dlaczego) i łatwiej go zauważyć :)
Zachód – po prostu jest zdecydowanie ładniejszy.
wole poludnie
Wschód. Zwłaszcza w autobusie podmiejskim na wysokości Palucha. Ten krwawy okrąg wstający nad Okęciem. mmm
Zdecydowanie wschód. Zachód jest cholernie przegadany. A jak widzę landszafcikowe fotki z zachodem znad morza to mnie strzyka w kręgosłupie. Żeby obejrzeć wschód trzeba się trochę wysilić, ale potem sama przyjemność, przejrzyste niebo, poranny chłód dnia. Miodzio.
jedna cito1 kombinuje podobnie jak ja :)
Rzadko kiedy oglądam wschód słońca. Nie moja pora, to raz ;)
Dwa- wschód ma zwykle mniej intensywne kolory, a ja właśnie takie kocham. Wschody są różowe, zachody- czerwone. Zazwyczaj ;)
Trzy- to raczej wieczorem mam nastrój na podziwianie tego typu rzeczy. Rano, jeśli już wstaję o tej porze, albo jestem tak zaspana, że nic nie dostrzegam, albo tak kipię energią, że nie mam humoru na oglądanie wschodu słońca.
Ale gdyby mi ktoś obiecał, że tego ranka będzie przepiękny wschód, że będzie mgła, że, że, że… to wstałabym jak nic, i razem z moim ukochanym aparatem poszłabym na długi spacer :) I taki ‘idealny’ wschód podobałby mi się pewnie bardziej niż zachód słońca- bo bardziej oryginalny i świeższy ;]
wschod, zdecydowanie, bo niezapomniane są chwile kiedy nad ranem siedzi się na plaży i czeka na pierwsze promyki ^^”
Wschód – be jeśli już go oglądasz to towarzyszy Ci niesamowite uczucie…zachody oglądamy dosyć często, kojarzą mi się z przesłodzonym romantyzmem. Natomiast wschód jest…magiczny.
Zachód za kolory, i zawsze później można jeszcze obserwować gwiazdy na niebie, nie wspominając o grze świateł na śniegu w nocy przy bezchmurnej pogodzie.
Wschód.. często się mówi o zachodach… a wschód przecież też jest piękny:)
{usunięto spamowy/propagandowy fragment komentarza – Lanooz}
Wschód… Częściej go widuję niż zachody słońca, poza tym można poodychać świeżym, rześkim roztoczańskim powietrzem. No i argumenty identyczne takie jak podał niktto
wschod, lepsze chmury do zdjec
Wschód słońca, bo wolę to, co rzadkie.
Zachód, jak ktoś już dobrze tutaj napisał, jest zbyt pospolity i nie niesie ze sobą żadnych nadziei. No i dawniej, kiedy się siedziało do 6 nad ranem, to wschód przypominał mi o tym, że trzeba spać.
Wschód – bo trzeba się trochę wysilić, żeby go obejrzeć.