‘widziałeś ten filmik?’

Przypomnijcie mi, bo nie pamietam, jakie linki przesyłaliśmy sobie 5 lat temu, kiedy jeszcze nie było YouTube’a czy też Demotów? Czy w ogóle wymienialiśmy się linkami, które dzisiaj są nieodłączną, a niekiedy jedyną częścią rozmowy? Właśnie zdaję sobie sprawę z tego, że część moich rozmów na gadu z pewnymi osobami składa się niemalże tylko z przesyłanych linków (najczęściej do YouTube’a), komentarzy i innych ekslamacji do klipu czy demota.

5 Comments

Jurgi 10/08/2010

Aż zerknąłem w historię komunikatora. Były linki do innych ciekawostek w sieci, te były zawsze.
Ale, łe tam. Ja pamiętam jeszcze komputerową korespondencję na dyskietkach. W ciągu tygodnia wymieniało się z dobrymi kumplami nawet trzy listy (po trzy w każdą stronę) zwykłą pocztą. Taki odpowiednik komunikatora i e-maila z czasów przedinternetowych. :>

godlark 11/08/2010

Hmm… z tego, co pamiętam, to więcej się rozmawiało, ale przesyłało się również linki z interia,pl, wp.pl (póki na psy nie zeszły). To były czasy, gdy na gg szukało się losowych ludzi w katalogu i pisało się do nich. A i najważniejsze wtedy była moda na wysyłanie fotek przez gg, jaki to rarytas był :D

PS Śmieszne jest to, że pamięta się ważne rzeczy z tamtych czasów, ale nie pamięta się jak świat wyglądał.

matipl 11/08/2010

Wtedy popularne były animowane GIF-y.Nieraz wysyłane na e-mail, na który też trafiały krótkie filmiki.

Łukasz Wójcik 11/08/2010

Pamiętam aplikacje flashowe z bonusa 1 w CDA, jakieś obrazki (demotów nie było, ale grafiki do ich ilustrowania już tak ;)), humorystyczne prezentacje w PowerPoincie, teksty z kodowaniem znaków popsutym przez wielokrotne kopiuj-wklej…

I w ogóle na GG można było beztrosko porozmawiać o byle czym z przypadkowymi ludźmi, zaczynając od słów “skąd klikasz”. ;)

Godryk 12/08/2010

E, tak z przypadkowymi to może z dziesięć lat temu, ale już nie pięć.

Wymieniało się linki do obrazków – każdy miał swój prywatny skarbiec zakładek do miłych kociaków i innych guilty pleasures, natomiast filmiki – rzadziej niż teraz.

Przed YT nie było ich aż tyle, a i łącza nie pozwalały tak szybko ściągać – ale przede wszystkim często trzeba było taki filmik otwierać jakimś zewnętrznym programem i szukać do niego kodeków. Największą zaletą YT, Dailymotion i innych takich serwisów była standaryzacja formatu.

Zresztą i maszyny były wolniejsze i nie nadążały z odtwarzaniem, a przy filmikach HD mogły się zagotować.

Natomiast owszem, wiele rzeczy szło po prostu mailem. Nawet filmiki.