moi rodzice bardzo sie zdziwili kiedy dzisiaj w Makro nie mogli kupić ryby, jeszcze żyjącej. A to dlatego, że pojawił się nowy punkt w regulaminie, mówiący o tym, że sprzedają żywe ryby tylko jeżeli klient ma pudełko napełnione wodą. Żeby ryba się nie męczyła. Nagle ludziom zbiera się na humanitarność kiedy, jak to mama trafnie przywiodła, przechodzą obojętnie obok nieprzytomnego bezdomnego.
21 Comments
To działa w drugą stronę, co z tego, że pomagasz nieprzytomnemu bezdomnemu, skoro równocześnie zamęczasz rybę w plastykowej reklamówce. Nie przeceniam wartości jednej istoty nad drugą, ale moim zdaniem przepis jest jak najbardziej ludzki.
Przepis jest dobry. Inna sprawa, że później i tak się rybę ubije…
sfah, szczerze mówiąc nie widzę w tym sensu jeżeli potem rybę okrutnie ubije, tak jak cimlik powiedział…
Lanooz: zawsze to jakieś zmniejszenie cierpienia ;]. Wszak pudełko z wodą wielkim problemem nie jest.
Oj. Często bywa ;P
Tylko, na litość, po co w ogóle ubijać?!
A jeśli już, to czy naprawdę nie można oszczędzić rybie cierpień kupując filety czy inne takie?
Nie wiem czy słyszeliście od Dniu Ryby. Jeśli nie, polecam stronę Empatii o tej akcji.
ok, zabijasz zwierze, ale oszczędź mu cierpień, na tyle ile możesz i twoim problemem jest to że ubijasz rybę tak aby cierpiała dodatkowe męczarnie, na to makro wpływu nie ma;
a powiem tyle że to krok w dobrym kierunku …. i dziwi mnie to że cywilizowana osoba może sie na to oburzać; tak, takimi decyzjami świata nie zmienimy, ale może warto zacząć
p.s. pomyśl jakby ryby miały głos i niesione w reklamówce mogłyby wyrazić swoje emocje (dźwiękowo) z tego że nie mają czym oddychać
aaa i proponuję od dzisiaj wprowadzić w sklepach sprzedawanie żywych kur, indyków itp
p.s. wybacz moje wzburzenie
rotsap, ok macie rację. To może w ogóle rezygnować z takich ryb, albo od razu na miejscu ukrócić jej męczarnie…
Mikoskay, nie oszczędzi się danej rybie cierpień bo sama będzie takim filetem…
dlatego ich nie jem i to tobie także proponuję, albo tak – zabijać jak najszybciej od momentu pozbawienia jej wszelkiego środowiska zdatnego do życia w sposób nie wywołujący cierpienia np po wyjęciu z wody … ale dlaczego taką rybę skazywać na dodatkowe cierpienia ?? I wybacz ale nic do rzeczy nie ma to że są bezdomni, im trzeba pomagać i basta.
Lan, od czegoś trzeba zacząć, a oni dobrze to rozegrali, bo nie “brudzą” sobie rąk.
Naiwnie, Lan. Rotsap nieźle wyjaśnił co mam na myśli, ale mimo to (i mimo niemożności użycia znacznika OL) spróbuję przedstawić to w miarę obrazowo:
Śmierć I:
1. wyławiają cię z wody;
2. ogłuszają;
3. wrzucają w lód.
Śmierć II:
1. wyławiają cię z wody;
2. kupę innych wyłowionych ryb w tym ciebie wrzucają do kontenera “do pełna” i zalewają wodą;
3. leżysz tak sobie, kurczowo próbując złapać oddech, ocierając się o inne ryby, raniąc sobie łuski;
4. sortują ryby, w tym ciebie rzucając do różnych skrzynek
(…transport…)
10. tydzień trzymają cię w malutkim akwarium, ze starym zepchanym filtrem, w środku supermarketu, w którym jest w miarę cicho przez 5 godzin na dobę;
11. kupuje cię jakiś facet i wynosi – czy to w siatce, czy w pudełku – i niesie do domu. cały czas się dusisz;
12. facet rytualnie ogłusza cię i ucina ci głowę nucąc kolędy.
Wybór należy do ciebie.
Jak byłem mały zawsze lubiłem patrzeć na akwaria rybne w dużych sklepach. Dzisiaj cieszę się po namyśle, że to znika – z powodów oczywistych. Ryba może nie człowiek, ale dlaczego ma bardziej przez to cierpieć?
A nieprzytomny bezdomny? Stereotypowo patrząc, kolejny zachlany człowiek, któremu “w życiu nie wyszło”? Dziękuję, to ja wolę już pożałować rybki, która będzie dusiła się w foliowej torebce.
rotsap, nie jesz ryb ponieważ niegdyś żyły? Czy moze miałeś na myśli, że przyrządzasz tylko gotowe m.in filety? Tutaj jest już dyskusja bliska dyskusji wegetarianina z tym drugim. To jest w pewnym sensie pójście na przekór naturze. Akceptuje wegetarianizm, ale nie akceptuje poglądów większość wegetarianów.
Jeżeli jednak źle Cię zrozumiałam to mi wyjaśnij.
Co do tego, żeby od razu zabić bezpośrednio po wyjęciu z wody – też dobry sposób, ale to raczej nikła nadzieja. Konsumenci na to wielkiego wpływu nie mają, no chyba, że jakiś cud sie stanie i nagle zaczniemy na wszystko patrzeć świeżym okiem. (ja osobiście nie widzę różnicy, zresztą i tak nie mogę normalnie przełknąć sea-food)
Konsument kupujący żywą rybę w sklepie niewiele może wpłynąć na tą drogę cierpienia ryby. Dobrze, pudełko to nieco lepsza sprawa ale wciąż bezsensowna. W sumie to też jest cierpienie – przedłużenie agonii ryby.
Mikoskay, jasne, że alternatywa nr. I. Ale myślisz, że to cos zmieni? Że jeżeli kupię fileta to ocalę jakąś rybę? Albo jej ulżę?
dRaiser, nie bardzo zrozumiałam wydźwięku komentarza :P Jaki to nie byłby bezdomny to jednak człowiek. Wystarczy wcisnąć 999/112. To może uratować życie. Jeżeli miales na mysli co innego, sprostaj.
Lan, sama nie. Ale to popyt rodzi podaż. Im mniej ludzi jest chętnych do kupna żywego karpia, tym mniej tych żywych karpi na rynku będzie. Akurat w tej sprawie nie da się być neutralnym – albo kupujesz, albo nie.
Ale właśnie co do żywych ryb nie jestem pewna czy w ogóle kiedykolwiek będzie “tak mało konsumentów”.
Myślę, że doskonale wiesz, że to tylko prosty slogan-wymówka ludzi bezczynnych i zrezygnowanych… ;)
Dupa tam. Ludzie od setek lat żywili się rybami, łowili je i przyrządzali a tu nagle przypominają sobie że to to też żyje. Czysty bezsens. Zwierzęta w ziemi chowają, a swoich dziadków oddają do domu starców. Paranoja co się z tym światem porobiło.
Krótsze cierpienie jest lepsze niż dłuższe. Jedzenie mięsa nie musi oznaczać traktowania żywej ryby jak kawałka sera. Dobrze, że ludzie zaczynają otwarcie mówić o cierpieniu zwierząt. Teraz kwestia szukania rozsądnych przepisów, ale od czegoś trzeba zacząć.
W makro tak zawsze jest. Zakładanie akwarium to nie jest opanowana przez nich sztuka. Pozdrawiam serdecznie.
Twoja mama to mądra kobieta. Nad człowiekiem się tak nie litują.
A ja tam jestem za tym, aby zwierzęta lepiej traktowa. W końcu ryby głosu nie mają to musimy mówić za nie ;)