Kultura [beta]

A propos nowego szumu o kulturze beta (genialne określenie). Twórcy serwisów najprościej w świecie boją się odpowiedzialności. Tak jak zamknęli serwer jabbera Chrome i zasłonili się tym, że zawsze był beta. I powrócił niedawno jako alpha …e.

6 Comments

Adam Klimowski 22/11/2008

To dotyczy nie tylko twórców serwisów internetowych. Na upartego można by nazwać wolne związki “małżeństwami w wersji beta”.

Kultura beta, innymi słowy, to najzwyklejszy lęk przed odpowiedzialnością, przeniesiony w cyberprzestrzeń i tam na nowo nazwany.

Lanooz 22/11/2008

@Adam Klimowski, tak, tak. Problem w tym, że dotychczas go tu nie było. Do czasu. I tym się martwimy.

Adam Klimowski 23/11/2008

@Lanooz: jak to go nie było? A autorzy blogów milknący na miesiące bez słowa usprawiedliwienia? A milczący administratorzy niesprawnych hostingów? Może to, o czym teraz piszę, to nie całkiem kultura beta, ale także przejaw braku odpowiedzialności.

Lanooz 23/11/2008

@Adam Klimowski i tu trochę za daleko poszedłeś ;) O tym własnie mowa, że owa kultura beta, “legalnie” pozwala na pozbycie się odpowiedzialności. Serwis nie posiadający magicznego znaczku “beta” czuje się bardziej zobowiązany do wypełniania swojej powinności niźli ten drugi, który się uspokaja myślą, że to tylko beta i wszyscy korzystają z usług na swoją odpowiedzialnosć.
Przecież nie byłoby to nic dziwnego gdyby była mowa o samym braku odpowiedzialności – to już nie nikogo dziwi.

Adam Klimowski 24/11/2008

@Lanooz: naszła mnie teraz taka myśl, że znaczek “beta” stał się dla części serwisów internetowych czymś w rodzaju fałszywego zaświadczenia o dysleksji dla leniwych uczniów – też jest “legalny” i nadużywany.

Oby tylko nie zniechęciło to tych porządnych stron do ciągłego bycia, jak piszesz, “zobowiązanymi do wypełniania swojej powinności”.

mrówka 24/11/2008

Też dopiero teraz złapałam się na tym, że używam GMaila od 4 lat, a on jest wieczny, nieśmiertelny, a mało tego beta! Najwyraźniej taki świat jest łatwiejszy – w tłumaczeniu się, że coś nie działa…