MyBlogLog

null

Wydaje Wam się, że już większość wie co to MyBlogLog. Czas i wypromowanie portalu z mojej strony.

Amerykańska strona internetowa, założona w 2004 roku, umożliwiająca blogerom i czytelnikom blogów wzajemne poznawanie się, wymienianie opiniami i łączenie w społeczności, budowane wokół poszczególnych stron i blogów.

Użytkownik MBL może:
* udostępnić swoje dane, takie jak data urodzenia, adres e-mail, telefon, strona internetowa itp.
* dodawać innych użytkowników do swoich kontaktów
* przyłączać się do wspólnot, tworzonych przez innych użytkowników
* samemu tworzyć wspólnoty

Najbardziej widocznym elementem MBL jest specjalny widget (do umieszczenia na blogu), pokazujący loginy i avatary użytkowników MBL, którzy ostatnio odwiedzili dany blog. // via wikipedia

A co to jest ta wspólnota? Wspólnota czytelników, użytkowników danej strony, bloga.

Widzicie ten box na dole menu? To jest lista ostatnich odwiedzających mojego bloga.
MyBlogLog okazało się dla mnie niezwykłym narzędziem. Znalazłam wiele ciekawych blogów, jak i poznałam wspaniałych ludzi.
MBL to tez narzędzie do wypromowania się. Od kiedy jestem tam zarejestrowana statystyki dziennych odwiedzin wzrosły. I wciąż wzrastają.

Ale to nie tylko to, to nie jest kolejna zwykła społeczność internautów typu Grono, MySpace czy GoldenLine.. Mybloglog trafiło w sedno. Zacytuję ikariego, który bardzo ładnie to ujął.

Niesamowitym było dla mnie to, ile ludzi mi zupełnie obcych, albo ledwie “migniętych” przewija się przez moją stronę. Niby wiedziałem ze statystyk, że mam tyle a tyle odsłon dziennie, ale jednak to nie to samo. Teraz puste cyferki stają się żywymi ludźmi. Ludźmi z pseudonimem, twarzą i własnymi miejscami w Sieci. Element statystyczny zamienia się w osobowość, która czasem magnetycznie przyciąga wołając “możesz wiedzieć o mnie, co chcesz! poznaj mnie, odwiedź mnie!”. Mogę poznać moich gości, zobaczyć, o czym sami piszą lub chociaż zobaczyć ich twarze i wiedzieć, kto i kiedy mnie odwiedził, a nie patrzeć w bezduszny licznik mówiąc tylko “5 osób” i kropka. I poznaję, odkrywam, dostrzegam tę pajęczynę powiązań między stronami, stronami, społeczność, która je tworzy… i samo znaczenie słowa społeczność.

Zapraszam do rejestracji i dołączenia do polskiej społeczności i społeczności czytelników mojego bloga: :)

lanooz.net community

polish community

8 Comments

Riddle 19/02/2007

Nie przemawia do mnie MyBlogLog zupełnie…

pawel 19/02/2007

… ponieważ…

jah 19/02/2007

no tak, riddle, ale Ty masz do tego zerojedynkowe podejście nieprawdaż ;)

Lanooz 19/02/2007

Riddle, podaj powód to pogadamy :>

cimlik 19/02/2007

A do mnie przemawia :>

Riddle 19/02/2007

Wystarczy mi to, że ludzie widzą czego i kiedy słucham (Last.fm), co i kiedy robię (Twitter), nie będą patrzeć które blogi czytam i kiedy, zastanawiając się czemu ich nie komentuję (a zdarzały się takie przypadki).

Do tego kod MyBlogLoga jest paskudny, ale to już zboczenie zawodowe. Nie korzystam ze źle zrobionych serwisów, psykro mi.

cimlik 20/02/2007

“nie będą patrzeć które blogi czytam i kiedy, zastanawiając się czemu ich nie komentuję (a zdarzały się takie przypadki)”
Od tego masz przycisk x po najechaniu na swój avatar.

ikari 21/02/2007

Dziękuję, Lanooz, za linka :) Ciekawe, czy WordPress obsługuje pingback? Właśnie go zaimplementowałem i teoretycznie mój blog powinien zacząć śledzić linki do niego w nowych postach… Jeśli czyjaś platforma też wysyła powiadomienia… ;)

Wracając do tematu – pomyślałem sobie, że to takie …wyjątkowo miłe, kiedy, jeśli mogę troszkę pogeneralizować (czego sam nie znoszę) kobieta, a kobiety są znane z trochę lepiej rozwiniętych zdolności językowo-komunikacyjno-podobnych, mówi że ja, popadający czasem w kompleksy na punkcie “nie umiem odpowiednio wyrazić tego, co myślę, nie umiem już ładnie pisać, nie umiem pisać tak, jak kiedyś” i “nie umiem pisać tak, jak bym chciał” (a nawet “w sumie to chciałbym pisać książki” ;)), ładnie coś ująłem… :)

Bardziej od “paskudności” kodu irytuje mnie to, że wszelkie javascriptowe dodatki do stron opóźniają jej ładowanie u użytkownika końcowego.

Ja tam się nie wstydzę tego, co przeglądam ani tego, że gdzie kogoś odwiedziłem. A obowiązku komentowania przecież nikt nie ma. Zresztą często komentarze były jedynym śladem tego, że blog kogoś zainteresował (nie ukrywam, mi ich wiecznie brakuje, przez co czasem mam wrażenie, że albo kompletnie nudzę, albo nikt przez to nie zagląda – najczęściej oba) – teraz przeciwnie, powtarzające się pseudonimy wśród ostatnich gości podnoszą na duchu niejako same w sobie :) Co oczywiście nie znaczy, że nie chciałbym usłyszeć czyjejś opinii o tym, o czym piszę (zwłaszcza, kiedy piszę wprost, że zapraszam do dyskusji ;P). Mam nadzieję, że ci mający ponad 100 komentarzy pod każdym wpisem też to rozumieją… ;)